Andrzej Sochacki
Jest to człowiek, który nie wstydzi się Polski!
Niestety brakuje takiej postawy niektórym Rodakom, nawet tym zamieszkałym w Ojczyźnie.
Co pisze o sobie:
Podróżuje
w zgodzie ze swoimi podstawowymi regułami:
- innym środkiem transportowym i inną trasą,
- w innym czasie i kierunku,
- z innego miejsca i z innym celem przewodnim,
- po inne przygody i przeżycia,
- aby spotkać innych ludzi,
- zawsze inaczej, zawsze dookoła, zawsze za jednym wyjściem z domu by powrócić
po ich zakończeniu.
Inność
też polega na tym, że wielkie podróże zawsze odbywa bez
sponsorów, ubezpieczeń,
serwisu technicznego i pomocy biur podróży. Gdyby wykupił
ubezpieczenie nie stać
by go było zrealizować przedsięwzięcia.
Wiele z jego przygód wzbudza dreszcz emocji,
wiele z nich wprowadza w świat nieznany. Wiele pozwala poznać i odkrywać inne
oblicze współcwiata". Książka ta jest
zapowiedzią do następnych.
"URODZIŁEM
SIĘ NA TARGÓWKU"
Urodził się w Warszawie. Zawsze jednak dodaje, że urodził się na Targówku.
A to nie bez znaczenia. To właśnie trudne i surowe wychowanie na ulicach
Targówka, gdzie często rządziło prawo pięści, nauczyło go samodzielności,
zaradności i uporu. Wyrobiło twardy i odporny na przeciwności charakter,
który jest niezbędny w podróżowaniu, pokonywaniu własnych słabości i napotykanych
w drodze niespodziewanych niebezpieczeństw.
Do wielkich podróży od młodości przyzwyczajał
się jeszcze w Polsce, w rodzinnym domu. Był niesfornym dzieckiem. Od dzieciństwa
był wysyłany na kolonie i obozy
hartując się w życiu daleko od rodziny i kolegów. Rowerem jeździł na wycieczki
kilkudziesięciokilometrowe z dużo starszymi kolegami. Będąc studentem odbył
podróż motocyklem "MZ - 250" po Europie przez kilka krajów - demoludów. Kilka
tygodni podróżował z plecakiem na motorze nieznanymi drogami jechanymi pod
obrany azymut, co otworzyło mu nowe horyzonty na świat. Swoim kajakiem pływał
po Wiśle i Mazurach. Będąc w posiadaniu żaglówki odbył kilka spływów po rzekach
i jeziorach. Samochodem jeździł po Polsce od szesnastego roku życia. Przygody
pociągami i samolotami też na małą skalę poznał w Polsce. Były to podróże w
skali mikro. To wszystko stało się podłożem do przyszłych, wielkich przygód
międzykontynentalnych. Małe podróże poznawane w dzieciństwie z wiekiem przekształciły
się w wielkie światowe podróże w skali makro.
Już jako dziecko prowadził bardzo intensywne życie. Miał wiele
zainteresowań. Skończył nawet podstawową szkołę muzyczną. Grał na
trąbce, gitarze, perkusji i organkach. Do dziś dobrze gra na pianinie.
Uprawiał zawsze sport, między innymi zapasy i boks. Interesował się
fotografią. Dom zawsze był pełen zwierząt. Hodował gołębie, tresował
nawet psy. Wszystko to pozwoliło mu rozwijać się bardzo wszechstronnie.
Marzył jednak ciągle o podróżach. Nawet wykształcenie
wybrał takie, aby w wędrówkach po świecie mógł w razie potrzeby łatwo znaleźć
pracę. Skończył studia Wydziału
Mechanizacji na S.G.G.W. w Warszawie, uzyskując stopień magistra inżyniera.
Nie wszyscy rozumieli, dlaczego chłopak z Warszawy kończy studia agrotechniczne.
Przyjął się nawet żartobliwy przydomek "rolnik z Marszałkowskiej".
Sytuacja w Polsce i zamknięte granice uniemożliwiały mu podróżowanie. Nie mogąc
realizować swoich marzeń w Polsce, decyduje się na emigrację.
Od 1973 roku mieszka w U.S.A. i tam też nostryfikował
dyplom. Ma podwójne obywatelstwo: Polskie i amerykańskie. Przez trzy lata był
kierownikiem Polskiej Szkoły Dokształcającej
w Nowym Jorku. Pracował i pracuje do dnia dzisiejszego jako inżynier na stanowisku
konstruktora maszyn. Uczył się języków, zbierał fundusze i przygotowywał do
swoich wypraw. Dopiero tutaj miał możliwość rozpocząć swoje planowane podróże.
Ciągła nauka i praca umożliwiły mu zebranie finansów na pierwszą podróż. Potem
była druga, po powrocie znów ciężka praca, by uzbierać fundusze na kolejną
i tak było też z następnymi.
PIERWSZA PODRÓŻ SAMOCHODEM ( w latach 1977- 1979)
Pierwszy raz Sochacki wystartował w świat w 1977
roku solo Volkswagenem "garbusem" w roli polonijnego ambasadora po rozsianej
po świecie Polonii. Wyruszył z
Nowego Yorku w kierunku Południowej Ameryki. Ten ciekawy etap podróży przez
Amerykę Środkową i Południową doprowadził Andrzeja Sochackiego do Chile,
skąd statkiem wysłał swój samochód do Azji. Dalej drogą lądową pojechał południem
kontynentu do Europy. Po dotarciu do Niemiec firma "Volkswagen" przetransportowała
"garbusa"-VW drogą morską na kontynent amerykański. W ten sposób samochód
dotarł do Halifax w Kanadzie, skąd przez Stany Zjednoczone dojechał do Nowego
Jorku, gdzie zakończył swoją odyseję w 1979 roku. Obecnie pamiątkowy samochód
można oglądać w niemieckim muzeum w Wolfsburgu. Wyprawa ta pozwoliła Andrzejowi
na zwiedzenie 35 krajów na trzech kontynentach. Przejechał łącznie 72 tys
kilometrów.
DRUGA SAMOLOTAMI ( w 1979 roku)
Drugą swoją podróż Sochacki odbył drogą powietrzną. Tym razem świat obleciał
ze wschodu na zachód samolotami komercjalnymi. Kupił w tym celu otwarty bilet
lotniczy. Eskapadę tę, z szesnastoma lądowaniami, zrealizował w ciągu czterech
i pół miesiąca zwiedzając dodatkowo 15 krajów. Wystartował i zakończył podróż
w Los Angeles, USA w 1979 roku.
Obie te wyprawy pozwoliły mu zapoznać się z życiem i krzewieniem kultury, języka
polskiego i obyczajów wśród rozsianej Polonii na świecie.
JACHTEM OPŁYNĄŁ ŚWIAT TRZECI RAZ (w latach 1992-1994)
Następnym środkiem lokomocji w przygodzie dookoła
świata w latach 1992-1994 był 13,5 metrowej długości stalowy jacht pełnomorski
o nazwie "Biały Orzeł".
Rozpoczął tę wyprawę udziałem w celebracyjnym rejsie odkrycia Ameryki przez
Krzysztofa Kolumba - "Columbus-500". Trasa rejsu przebiegała według kursu
przebytego przez odkrywcę 500 lat temu, kiedy to znalazł "nowy ląd". Rejs
ten rozpoczął z Las Palmas na wyspach Kanaryjskich przez Atlantyk do San
Cristophel na Bahamas. Później pożeglował przez Pacyfik i Ocean Indyjski,
dookoła Przylądka Dobrej Nadziei w południowej Afryce. Stamtąd dobił do Las
Palmas zamykając pętlę wokółziemską. Trzecia podróż trwała 476 dni i 6 godzin.
Sochacki żeglował po wodach świata w roli załoganta, posiadając patent żeglarski.
Wyprawa pozwoliła mu przygotować niezbędne informacje dla planowanego, międzynarodowego
rejsu dookoła świata niepełnosprawnych żeglarzy, pod polskimi żaglami.
PO ŻELAZNYCH DROGACH - WYPRAWA CZWARTA (w latach 1994-1995)
Od lipca 1994 roku do sierpnia 1995 roku trwała
Andrzej Sochacki wrócił do Warszawy ze swojej czwartej podróży, "podróży pokoju"-
dookoła świata żelaznymi
drogami. Rozpoczął tę długą podróż z Warszawy w lipcu 1994 roku. Kupił bilet
kolejowy i tym razem w przeciwieństwie do poprzednich podróży, wyruszyłby okrążyć
ziemię z zachodu na wschód. Pojechał pociągiem w stronę Moskwy, a następnie
magistralą transsyberyjską do Władywostoku. Później przez Chiny, Japonię, przez
Pacyfik do USA. Po przejechaniu Stanów Zjednoczonych przeleciał Atlantyk i
z Anglii dotarł do Europy Środkowej. Tą wyprawą podróżnik chciał uczcić 50-tą
rocznicę zakończenia II wojny światowej, w tym szczególnie tragiczną rocznicę
zrzucenia na Japońskie miasta Hiroszimę i Nagasaki bomb atomowych w sierpniu
1945 roku. Celebrował również 150-lecie Polskich Kolei Państwowych. Sochacki
stał się pierwszym w świecie podróżnikiem, który przejechał dookoła świata
żelaznymi drogami włączając jazdę tunelem pod Kanałem La Manche, przejechał,
bowiem ten odcinek pociągiem "Eurostar" Londyn - Bruksela.
Po zakończeniu wyprawy kolejowej i dotarciu do Warszawy pan Andrzej po krótkim
pobycie w Polsce powrócił do Phoenix-Arizona w Stanach Zjednoczonych.
NA HARLEYU PIĄTA WYPRAWA (w latach 1998 - 1999)
Wyruszył na kolejny podbój świata 29 maja 1998
roku z Phoenix-Arizona- USA, tym razem na motocyklu Harley-Davidson typu "Sportster
- 883" z 1996 roku.
Dla swojego harleya, jako swojego stalowego przyjaciela na dalszą, długą
drogę, nadał imię "Adam". Była to już piąta eskapada wokółziemska a pierwsza
na dwóch kółkach. Podróż motocyklowa dała mu możliwość nieco innego spojrzenia
na dotychczasowe podróże. Nowy środek lokomocji pozwolił na przeżycie innych
doznań i znacznie przybliżał naturę. Była to jednocześnie najtrudniejsza
z jego podróży. Prowadzenie półtonowego pojazdu (z bagażem) wymagało wiele
wysiłku.
Tym razem oprócz pożegnania starej ery, celem wyprawy było odwiedzanie miejsc
świętych różnych religii świata leżących wzdłuż trasy.
Przy
okazji zbiegły się inne rocznice:
-
50-lecie
urodzin podróżnika
-
25-lecie
pobytu na obczyźnie
-
95-lecie
istnienia firmy Harley-Davidson
-
20
rocznica pontyfikatu papieża Jana Pawła II
Wyprawę
tę zadedykował swoim dzieciom - Joasi (6 lat) i Cezarkowi (2,5
lata). Trasa wyprawy: Najpierw w Meksyku testowanie motoru (2 tygodnie
- 5.000 km). Potem przez U.S.A. od Pacyfiku do Atlantyku (U.S.A.
i Kanada). W Europie z
Warszawy pojechał przez Białoruś i Estonię dookoła Bałtyku (z dotarciem
do Rowaniemi na kole podbiegunowym), objechał Polskę i Europę
południowo-zachodnią
do Hiszpanii i Portugalii. Z Gibraltaru promem do Seuty w Północnej Afryce.
Zachodnim wybrzeżem przejechał na południe 5.000 km przez Maroko, Zachodnią
Saharę do Mauretanii. Tam zawrócił. Do Azji dojechał znów południem Europy.
Z Turcji przez Iran, Pakistan, Indie, Singapur do Japonii, aby w Tokio
zakończyć eskapadę po lądzie. Pozostał tylko Pacyfik.
Podróż dookoła świata :Adamem: zakończył
w Tokio 5 września 1999 roku. Motor zdał egzamin celująco. W czasie 1 roku
3 miesięcy i 8 dni przejechał
przeszło
56 tys. kilometrów przez 35 krajów na czterech kontynentach. Będąc zmotoryzowanym
pielgrzymem odwiedził przeszło 60 miejsc świętych różnych religii świata
i przeszło 20 klubów harleyowych. Złapał 5 razy gumę i raz przewrócił
się groźnie
na oblodzonej drodze w Turcji.
SZÓSTA
WYPRAWA ZNÓW MOTOCYKLEM (od 1999 do 2000 roku)
W Tokio - Japonia zdecydował wystartować we wrześniu
1999 roku po lądzie do szóstej wyprawy dookoła świata będącej przykrywką
poprzednich pięciu. Motor
był w doskonałej formie technicznej. Andrzej nie czul się jeszcze znużony.
Po kilkudniowym odpoczynku tym razem kierując się ze wschodu na zachód
wyruszył po lądzie przez Rosję, Europę i Stany Zjednoczone. Po przeszło siedmiu
miesiącach
jazdy przez trzy kontynenty dobił w dniu 13 kwietnia 2000 roku do Los Angeles,
gdzie tym samym zakończył drugą wyprawę harleyem, bez żadnych napraw i
poprawek w motorze. Zadedykował tę przygodę wszystkim bikerom na świecie. Harley
"Adam"
spisał się świetnie podczas jazdy po bezdrożach świata. Obyło się bez przykrych
niespodzianek. Wyprawą tą przywitał nową erę i zakończył tym samym wielkie
podróże wokółziemskie, które rozpoczęły się 23 lata temu. Podobnie jak
garbus z pierwszej wyprawy - "Pryszcz" znajduje się w muzeum, tak i na motor
"Adam"
czeka miejsce w muzeum fabrycznym w Milwaukee - miejscu, gdzie został wyprodukowany.
PODRÓŻE SĄ JEGO ŻYCIEM
Bazując na własnym doświadczeniu w podróżowaniu
założył w 1992 roku międzynarodowy klub podróżników - "Centrum Wagabundy" (The
Vagabond Center) w Phoenix, Arizona,
USA. Klub przyjaciół zdrowego ducha i wolnego świata ma reprezentantów
w przeszło 20 krajach na pięciu kontynentach.
W swoich licznych podróżach nie raz był okradany i uciekał przed mordercami.
Chorował w samotności z dala od jakiejkolwiek istoty ludzkiej. Wiele razy śmierć
zaglądała mu w oczy, a mimo to zamiłowanie do poznawania i odkrywania świata
kierowało go ku nowym wyzwaniom. Jak sam twierdzi, to dzięki opiece Boskiej
wychodził bez szwanku z wielu beznadziejnych opresji.
Przyjmowały go "koronowane głowy" i "głowy państw".
Był między innymi gościem w Białym Domu w Waszyngtonie. Przyjęty był dwukrotnie
przez papieża Jana Pawła
II na prywatnej audiencji, u Dalaj Lamy w Indiach i u Króla Tonga na Pacyfiku.
W dniu 09.12.1999 r. na spotkaniu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Sochacki
otrzymał gratulacje za swoje wielkie osiągnięcia podróżnicze oraz honorowy
list ze słowami uznania samego Prezydenta RP - Pana Aleksandra Kwaśniewskiego:
"Pragnę serdecznie podziękować za list, który nadszedł do mnie wraz z wiadomościami
o niezwykle interesujących podróżach, w których okrążył Pan Ziemię pięć razy
różnymi środkami transportu. Jako miłośnik sportu i turystyki doceniam ten
wspaniały sukces tym bardziej, że swoje podróże odbywał Pan z polską flagą
i orłem na piersiach, promując naszą ojczyznę. Dziewięć lat życia spędzone
w drodze z pewnością dały Panu niezapomniane wrażenia turystyczne, ale także
ogromne doświadczenie wielkiego podróżnika.
Jestem pewien, że Pana upór i wytrwałość w osiąganiu własnych celów będą motorem
do zaplanowania kolejnych ciekawych wypraw. Jednocześnie Pana chęć powrotu
do Warszawy i poświęcenia się sprawom młodzieży jest szczególnie miła i zasługuje
na uznanie i szacunek.
Będę z zainteresowaniem oczekiwał nowych wiadomości o ciekawych i pożytecznych
przedsięwzięciach, życząc Panu dużo satysfakcji i pomyślności w ich realizacji."
W
marcu 2000 roku Andrzej Sochacki został nominowany do nagrody "Kolosy
99" - nagrody za dokonania roku. Za swoją solową wyprawę
dookoła świata przez 35 krajów motorem otrzymał skromne wyróżnienie
za wybitne osiągnięcia w kategorii podróże.
W Polsce jest wykładowcą "Turystyki Trampingowej"
w Wyższej Szkole Turystyki i Hotelarstwa w Warszawie. Obecnie Andrzej Sochacki
nawiązuje w Polsce kontakty
do współpracy w kolejnym swoim planowanym przedsięwzięciu - objechaniu kuli
ziemskiej samochodem w 30 dni. Andrzej marzył już od dawna o takim wyzwaniu.
Być może wkrótce zaowocuje to kolejną przygodą zupełnie inną od poprzednich.
Kilka firm wystąpiło z propozycjami pomocy i współpracy w tym ciekawym rajdzie.
"ZNAJDŹ
SWOJE MIEJSCE NA ZIEMI"
Andrzej Sochacki: "Czuję mądrość podróżowania.
Świat jest zbyt piękny, by siedzieć w domu. Świat uczy. Każdy z nas
ma jakieś marzenia.
W życiu nie można mieć jednak wszystkiego. Ja wybrałem podróże.
Po to by spełnić swoje marzenia muszę pracować i wiele poświęcić,
ale jest warto. Człowiek bez marzeń gaśnie, po trochu umiera poświęcając
życie sprawom materialnym i przyziemnym. O podróżach marzyłem od
dzieciństwa. Dziadek, który odbył w okresie międzywojennym podróż
dookoła świata przekazał mi to w genach. W ten sposób 50% podróżowania
mam w sobie, drugie 50 % to realizacja. Marząc o podróżach nawet
studia wybrałem takie, które umożliwią mi w razie potrzeby znalezienie
pracy gdzieś w świecie. Jednak dopiero, gdy wyjechałem do U.S.A.
poczułem, że nadszedł czas zrealizowania moich marzeń. Nigdy nie
chciałem być niewolnikiem mamony. Bogactwem było zawsze dla mnie
to, co jest we mnie i innych ludziach. Właśnie, dlatego łatwo mi
przychodziło porzucić nawet najlepszą pracę inżyniera, aby wyruszyć
w nieznane, by ubogacać siebie, a po powrocie dzielić się przeżyciami
z innymi. Ani bogactwo, ani sukcesy zawodowe, ani najwyższa psychofizyczna
sprawność nie nobilitują człowieka, nobilituje go umiejętność dzielenia
się wszystkim, co człowiek ma wewnątrz siebie.
U źródeł tych przedsięwzięć stoi zwyczajna ciekawość
świata, pragnienie dokonania czegoś niezwykłego, chęć sprawdzenia się w warunkach
ekstremalnych, czasem
ochota sensownego spędzenia czasu. Podróżowanie po świecie to przezwyciężanie
własnych słabości, to nie lękanie się niebezpiecznych przygód, czy niespodzianek,
to nie uleganie panice towarzyszącej podczas trudnych sytuacji. Pokonywanie
wielkich przestrzeni naszego globu wymaga ogromnej odwagi, niesłychanej determinacji,
znakomitego zdrowia i bardzo dużo szczęścia.
Uważam, że moje osiągnięcia osobiste są sukcesem
również tych Polaków, którzy pomagają mi po drodze wypraw światowych. Nie myślę
o chwale, marzę o przygodach,
jadę w świat i osiągam cel. Jadę z polską fantazją. Nie można w życiu pogodzić
podróży z bogactwem. Gdy osiąga się jedno, to traci się drugie.
Najważniejszym momentem w podróżowaniu jest start
i optymizm. Nie jest możliwe aby wszystko przygotować i zapiąć na ostatni guzik.
Trzeba mieć przy tym odwagę
przerwać pracę przez lata i wydać oszczędności z trudem odłożone. Zdrowie,
pieniądze - wiadomo muszą być, na drugim miejscu odwaga i języki. Podróżnik
nie myśli długo, podróżnik działa, gdyby zbyt długo myślał nigdy by nie wyruszył.
Studia pozwalają mi na rozumne odbieranie świata
naturalnego i jednocześnie przygotowały do poruszania się w świecie techniki
po największym ogrodzie botaniczno-zoologicznym,
którego jesteśmy biologiczną cząsteczką."
Dla zainteresowanych podajemy adresy kontaktowe:
Andrzej Sochacki Centrum Wagabundy
The Vagabond Center ul. Cmentarna 27
3715 E Taylor st. 03-524 Warszawa
Phx. Az 85008, USA Polska - Poland
E:mail: asochacki@yahoo.com tel: (048) (022) 678-67-43
tel. 001 (602) 244-12-93
Wiecej informacji udzieli:
Mr Adam Glob Mrs Ewa Marciniak
The Vagabond Center korespondentka "The Vagabond Center" - USA
3715 E.Taylor St. ul.Wysockiego 24 m 31
Phoenix, Arizona 85008,USA 03-388 Warszawa, POLSKA-POLAND
e-mail: wagabundcenter@yahoo.com tel: (022) 673 - 64 - 47
tel.: (602) 244 - 12 - 93 lub (022) 675 - 21 - 10